#HotWheelsMonsterTrucksLiveGlowParty

#HotWheelsMonsterTrucksLiveGlowParty

#HotWheelsMonsterTrucksLiveGlowParty. Hashtag, który towarzyszył nam przez 4 niezapomniane dni podczas kolejnego spotkania z Monster Truckami w Łodzi.

W krainie potężnych potworów na kołach

To już czwarty rok z rzędu, kiedy Polska staje się punktem na trasie europejskiego tournee Hot Wheels Monster Trucks Live. Jest to niezwykłe wydarzenie. Każdego roku przyciąga tłumy fanów adrenaliny i emocji. Co więcej, pierwsze wydarzenie tej serii miało miejsce właśnie tutaj, w Łodzi, w imponującej Atlas Arenie. Dodaje to  wyjątkowego sentymentu do tego spektaklu. Co ja osobiście traktuję jako formę powrotu do korzeni. Publiczność w Łodzi jest cudowna i dopisała zarówno podczas samego show, jak i podczas imprez wprowadzających. Tłumy na  VIP Tour i Crash Zone dodawały nam sił. Jak co roku nad promocją jak zwykle czuwało Live Nation. Bardzo lubię tę ekipę wyluzowanych ludzi, robiących wielkie rzeczy. 🙂

Światowa renoma Hot Wheels Monster Trucks Live Glow Party

#HotWheelsMonsterTrucksLiveGlowParty to wydarzenie znane na całym świecie. Przyciąga uwagę fanów motoryzacji i ekstremalnych widowisk z różnych zakątków globu. Roadshow podróżuje po USA, Europie, Australii i nawet Azji. Zdobywa serca widzów na wszystkich kontynentach. Emocje towarzyszące temu wydarzeniu są nie do opisania. Zwłaszcza najmłodsi fani, których twarze świecą się jak latarnie, bawią się doskonale widząc te potężne maszyny w akcji. Każdy z tych Monster Trucków to prawdziwe giganty. Niektóre ważą około 6 ton, a samo koło może kosztować nawet około 3000 dolarów. Show jest dopracowane do perfekcji. Przygotowania do niego trwają kilka miesięcy, aby zapewnić widzom niezapomniane wrażenia.

Magiczna transformacja na arenie

#HotWheelsMonsterTrucksLiveGlowParty to nie tylko widowisko sportowe, to prawdziwa transformacja. Sprawia ona, że małe samochodziki, którymi bawią się dzieciaki w domach, nagle rosną do ogromnych rozmiarów i wyruszają na arenę, by walczyć o puchar. Dla tych najmłodszych widzów to nie tylko show. To przede wszystkim spełnienie marzeń o gigantycznych autach, które potrafią robić niesamowite rzeczy. Widzę ich spojrzenia, gdy patrzą na te ogromne maszyny: Mają oczy szeroko otwarte i trzymają się krawędzi fotela z zapartym tchem. Wielu z nich zna już nazwy ciężarówek, mają swoje ulubione, które gorączkowo wspierają na arenie. Ale to nie tylko o maszynach – to całe doświadczenie z grą świateł, muzyką, rykiem silników, które wzbudza niezapomniane emocje.

Perfekcja w każdym detalu

Show jest perfekcyjnie dopracowane w każdym detalu. Nie chodzi tu tylko o potężne maszyny, ale także o oprawę dźwiękową i wizualną, która przykuwa uwagę od pierwszej do ostatniej minuty. Muzyka w połączeniu z efektami świetlnymi i rykiem silników tworzy niepowtarzalną atmosferę, która wciąga widzów w sam środek wyścigu. To nie tylko sport, to spektakl, który zachwyca zmysły i zostawia niezatarte wrażenia.

Przygotowania do perfekcji

Aby zapewnić tak wysoki poziom rozrywki, przygotowania do tego spektaklu trwają kilka miesięcy. Każdy szczegół jest analizowany i dopracowywany, aby zapewnić publiczności niezapomniane przeżycia. To nie tylko wyścig, to sztuka, którą tworzą ludzie oddani swojej pasji i marzeniu o sprawieniu, by dzieciaki i dorośli zapomnieli o codzienności i weszli w świat potężnych potworów na kołach.

Konferansjerzy – dusza wydarzenia

Jako oficjalny host #HotWheelsMonsterTrucksLiveGlowParty, moim głównym zadaniem jest stworzenie niezapomnianej atmosfery na trybunach. To ja zagrzewam publiczność, podkręcam emocje i przekazuję wyniki każdej konkurencji. W tym roku miałem przyjemność współpracować z moją współprowadzącą – Kleopatrą Kharof, która po raz pierwszy w Polsce wzięła udział w naszym wydarzeniu. Kleo nie tylko świetnie przedstawiała każdego z potężnych Monster Trucków, ale także odpowiadała za ich kolejność na arenie. To dzięki niej publiczność mogła lepiej poznać każdą z tych gigantycznych maszyn. Kleo również wspierała mnie podczas konkursów tanecznych i brała czynny udział w zabawie z Artctigonem – lodowym smokiem z wyspy Hot Wheels. Razem tworzymy zgrany duet, który dodaje energii i dynamiki całemu wydarzeniu. Dodatkowo, podczas każdego wydarzenia mamy zaplanowany media day, gdzie jako twarze, głosy i osobowości wydarzenia odpowiadamy na wszystkie pytania dziennikarzy.

Podsumowanie

Hot Wheels Monster Trucks Live Glow Party w Łodzi to niezwykłe wydarzenie, które co roku przyciąga tłumy fanów motoryzacji i ekstremalnych widowisk z całego świata. Odbywając się już po raz czwarty, spektakl nie tylko rozgrzewa serca miłośników potężnych potworów na kołach.  Sprawia także, że małe samochodziki z dziecięcych zabawek nagle stają się realnością i wyruszają na arenę, by walczyć o puchar. Od pierwszego wydarzenia w Łodzi w Atlas Arenie, po trasę po całej Europie, Hot Wheels Monster Trucks Live Glow Party zyskało światową renomę. Jego niezapomniane emocje, potężne maszyny, efekty świetlne i dźwiękowe, oraz zaangażowana publiczność sprawiają, że to nie tylko wyścig. To w zasadzie prawdziwa sztuka, której twórcy poświęcają miesiące pracy, by zapewnić widzom najwyższej jakości rozrywkę.

W roli konferansjerów, ja i moja współprowadząca – Kleo, odpowiadamy za przykuwanie uwagi publiczności. Wprowadzamy w emocje i zapewnieniamy niezapomniane wrażenia. Podczas każdego wydarzenia nie brakuje także efektu „Glow Party”, które zamienia arenę w krainę kolorów i świateł. Tym samym zapewniając niezapomniane wrażenia zarówno dla najmłodszych, jak i tych nieco starszych widzów. To wszystko sprawia, że Hot Wheels Monster Trucks Live Glow Party to nie tylko sportowe wydarzenie, ale prawdziwa uczta dla zmysłów i doskonały sposób na spędzenie czasu z rodziną i przyjaciółmi.

Zapoznajcie się z galerią zdjęć z wydarzenia. Foty zrobił Radosław Żydowicz, ja, Kleo a część pochodzi z takich mediów jak Tu Łudź

Relacje z poprzednich edycji znajdziesz tutaj  albo tutaj

Szymon – Konferansjer

 

 

 

Zobacz inne wpisy:

konferansjer na #hotwheelsmonstertruckslive

konferansjer na #hotwheelsmonstertruckslive

Drivers start your engines… 4 wyrazy nierozerwalnie związane ze sportami motorowymi.

W samym środku stycznia, razem ze współpracującym ze mną od wielu lat konferansjerem Przemkiem Kopiejką zrealizowaliśmy imprezę, która była dla nas prawdziwym wyzwaniem. I wiecie, co… Zdaniem wszystkich udała się w 120%. Pozwólcie, że podzielę się z Wami nie tylko kuchnią tego pierwszego i jak dotąd jedynego w naszej części Europy wydarzenia, ale też pokrótce zrelacjonuję to co wydarzyło się w łódzkiej Atlas Arenie.

Pierwszy kontakt.

Zaczynając od początku, listopadowy wieczór. Na adres Kaśki schodzi krótki mail z LiveNation z prośbą o ofertę, opisujący w kilku zdaniach wydarzenie. Super, cieszymy się z każdego klienta, który prosi o wycenę naszych konferansjerskich usług. Dodatkowo międzynarodowa, jedna z największych agencji koncertowych, to dodatkowa nobilitacja. Katarzyna wysyła komplet materiałów dot. prowadzonych przez nas imprez. Wycenę. Czekamy. Mija kilka dni.

Telefon, który zmienił wszystko.

Pewnego pięknego dnia, na początku grudnia – w najgorętszym okresie świątecznego miesiąca otrzymuję telefon. „Panie Szymonie, może Pan spotkać się z reżyserem wydarzenia, w czwartek w nocy w Warszawie?” Okołomikołajkowych eventów do obsługi konferansjerskiej dla całej drużyny mamy tyle, że ledwo starcza czasu na przejazdy między miastami. Niemniej, projekt szalenie interesujący, zew wyzwania. Staniemy na uszach, żeby się zjawić. Ustalamy spotkanie, w Łodzi, odrobinę wcześniej. Mamy kilka godzin na dojazd z Poznania i Katowic, spotkanie i powrót na następne realizacje.

„Reżyser Kina Akcji”

Spotykamy się w trójkę z Panem E. Jednak spotkanie jest krótkie, kurtuazyjne i rzeczowe. Rozmawiamy trochę o nas, trochę o wydarzeniu. Nagrywamy krótki film. Uścisk ręki. Niepewność.

WhatsApp – „komunikator dla naszych rodziców”

Kiedy wprowadzałem na nową odsłonę www możliwość kontaktu również za sprawą WhatsApp, bliska mi osoba stwierdziła, że to komunikator używany przez osoby bliżej pokolenia naszych rodziców, niż nas. A jednak, nie jedną imprezę udało nam się już sprzedać w zasadzie dzięki temu komunikatorowi i szybkości kontaktu. To właśnie tu otrzymałem pierwszy telefon z Dallas w Teksasie.

Let’s go.

Tak, usłyszałem magiczną informację, którą można streścić w jednym zdaniu: „You’re in.” I w ten oto sposób zaczęliśmy pracę dla największego zabawkarskiego brandu na świecie. Hot Wheels – dzień dobry! 😉

Przygotowania.

Trwały prawie dwa miesiące. Kilkadziesiąt godzin tworzyłem polski scenariusz eventu, na podstawie plików audio ze szkoleniem i referencyjnego filmu z show w San Diego. Pracy było mnóstwo, jeszcze więcej nauki i myślenia, żeby to odpowiednio ułożyć sobie w głowie. W sumie to 5 godzin wydarzenia, bez żadnej podkładki. Wszystko z pamięci – musisz wiedzieć, gdzie jesteś, bo przepadniesz z kretesem.

Pierwszy dzień.

Do Łodzi zjechaliśmy z Przemkiem w czwartek, prosto na Atlas Arenę. Tam w pierwszej kolejności spotkaliśmy ekipę LiveNation, a w drugiej kolejności poznaliśmy – „The Voice, the Face of HotWheelsMonsterTruckLive” – Freddiego Shepparda. Podkreślę, że Freddie jest amerykańskim hostem wydarzenia, konferansjerem, który przyleciał do Warszawy po to, by zadbać o naszą dwójkę. To on prowadził nas, podpowiadał, stanowił ogromne wsparcie.

Ale początkowo, zanim się poznaliśmy spadła na nas pierwsza niespodzianka. Polska ekipa LiveNation nie pokrywała się  z naszą. My współpracowaliśmy z realizacją w 100 % z USA. Hmmm co innego pogadać o pogodzie, co innego współtworzyć ogromne wydarzenie, w którym wiele zależy od niuansów i pełnego zrozumienia komunikatów reżysera.

Niemniej. Omówiliśmy imprezę w szerszym gronie, po odprawie ustaliliśmy, że robimy dodatkową próbę w hotelu. Krótka noc.

Realizacja.

Wszystko absolutnie clicknęło. Nie odczuliśmy wzajemnie żadnej bariery językowej. Zzdobyte konferansjerskie doświadczenie pozwoliło nam płynnie przejść przez cały program, ku uciesze wszystkich zgromadzonych w Atlas Arenie. Mimo zmęczenia, dawaliśmy z siebie ile fabryka dała, ale każdy wysiłek był dwukrotnie nagradzany przez wspaniałą publiczność.

Zdradzę trochę kuchni. To świetne uczucie, kiedy przemawiasz do kilku tysięcy fanów na trybunach, w słuchawce wewnątrz ucha słyszysz jak sędziowie kłócą się o rezultat. Jedna półkula mózgu dba o zachowanie sensu wypowiedzi, druga tłumaczy komunikaty, trzecia zapina pasy i zamyka oczy na tym rollercosterze 😉 I tak przez 3 dni. Adrenalina level hard.

Podsumowanie.

Hmmm. Najłatwiej powiedzieć, że zaliczyliśmy kolejną bazę na konferansjer-skim boisku. Serio. Najważniejsze, że włożyliśmy w tę realizację olbrzymią ilość serca, trochę zdrowia, ale efekt przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Publiczność była fenomenalna na każdym z 4 widowisk. O co byśmy nie poprosili, reagowali w lot. Kierowcy na płycie pokazali klasę, emocjonującą rywalizację i dali fanom mnóstwo dobrej zabawy.  Warto podkreślić, że nasze konferansjerskie poczynania były szeroko i pozytywnie komentowane nie tylko nad Wisłą, ale także u gruuubych sumów w USA. Sprawdziliśmy się w środowisku trochę innej szkoły eventowej, niż nasza rodzima. Pokazaliśmy, że my Polacy jesteśmy dobrymi specjalistami i potrafimy realizować zadania fenomenalnie.

Ukoronowaniem był ostatni show. Kiedy to nasi dowódcy w połowie pozostawili całość mówiąc, że od teraz to nasze wydarzenie. Ogrom zaufania i kawałek nobilitacji. Doskolane się pokazaliśmy! Brawo „Zemek”, Brawo „Szimon”!

Weekend, który na długo pozostanie w mojej pamięci. Dzięki publiczności, dzięki doświadczeniu, dzięki nowym przyjaciołom zza oceanu.

GO BIG! GO HOTWHEELS! #hotwheelsmonstertruckslive.

 

 

Szymon Wujewski – konferansjer

 

 

P.S. Chciałem wstawić galerię zdjęć do wpisu. Niestety po którejś aktualizacji WordPress przestał wyświetlać poprawnie galerię. Zatem zapraszam po zdjęcia na konto instagramowe

Szymon_konferansjer .

 

Zobacz inne wpisy: